środa, 28 czerwca 2017

Dzień 9 - wizyta u lekarza i odstawienie kul

Pierwsza dobra wiadomość - buty przyszły już rano i pasują jak ulał. Zamówiłam ten sam rozmiar co zawsze, teoretycznie według mnie noga powinna być krótsza, ale jest ok. Są lekko przyciasne (nie na długość, ogólnie), ale to chyba przez to, że stopy są jednak minimalnie spuchnięte. Nie widać tak tego, ale pewnie to przez to. Wspomnę jeszcze, że wzięłam rano tabletkę przeciwbólową - wolałam czuć się pewniej na pierwszym wyjściu z domu.

Po południu wreszcie wyszłam poza obręb mieszkania. Pierwsza przeszkoda - schody. Mieszkam na parterze, więc musiałam pokonać ich tylko 10. Schodziłam powoli trzymając się poręczy, po jednym schodku. Schodzi się dość ciężko, ale dałam radę. Trzeba dość mocno zginać nogę w kostce, normalnie na to nigdy nie zwracałam uwagi. :) Potem doszłam do auta i pojechaliśmy. Jest upał, ale na szczęście przyjemnie wieje wiaterek.

Dojechaliśmy do Oświęcimia, musieliśmy zaparkować trochę dalej od Podohabilis, bo w pobliżu nie było wolnych miejsc parkingowych - miałam dodatkowy spacer. ;) Ok. 100 m drogi, ale nie było jakoś szczególnie ciężko. Następnie znowu kilka schodów do pokonania - muszę przyznać, że wchodzi się o niebo lepiej niż schodzi.

Co powiedział mi lekarz? Po wejściu do gabinetu kazał odłożyć mi kule i przejść się do kozetki. Poszło gładziej niż myślałam, było łatwiej niż w domu. Później obejrzał mi stopy, sprawdził ich ruchomość, wszystko jest ok. Ogólnie mam już chodzić bez kul, jedynie jakbym po całym dniu była zmęczona i nogi mnie bolały - mogę się nimi wspomóc. Powiedziałam także o tym uczuciu rozrywania skóry przy małym palcu, pan doktor sprawdził czy mam czucie od małego palca w stronę szwów. Czucie jest, więc nie ma się czym przejmować, po wyciągnięciu szwów przejdzie. Następna wizyta za tydzień w czwartek na wyciągnięcie szwów i pokazanie jakichś prostych ćwiczeń na rozciąganie mięśnia brzuchatego łydki, tym razem już normalnie w Katowicach.

No to pierwszy spacer bez kul do auta. Połowę drogi przeszłam bez, ale potem musiałam wesprzeć się jedną kulą, bo rozbolała mnie lewa stopa. Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona, że po zaledwie 9 dniach mogę już chodzić bez kul.

Resztę dnia spędziłam na działce - grzech nie skorzystać z tak pięknej pogody. ;) Trochę chodziłam, siedziałam, zawsze lepiej niż w domu, bo na świeżym powietrzu.
Dzień uważam za bardzo udany, mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. :)

wtorek, 27 czerwca 2017

Dzień 8

Nie będę się rozpisywać, bo wczoraj zrobiłam jako takie podsumowanko. :) Jutro jadę na wizytę kontrolną, o której już pisałam. W piątek zamówiłam nowe buty, bo z tego co czytałam na innych blogach po zabiegu powinniśmy zaopatrzyć się w nówki sztuki. Moje stare buty są odkształcone od płaskostopia i wolę ich nie nosić, żeby przypadkiem czegoś nie "popsuć" w stopach. :) Mam nadzieję, że jutro już przyjdą, bo inaczej będę skazana na stare - gorzej jak przyjdą i będą za małe lub za duże.

Kolejne zdjęcia robione wieczorem. W porównaniu z dniem 4 są mniej opuchnięte. Z resztą zobaczcie sami:

Prawa stopa

Lewa stopa

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Dzień 7

To już tydzień po zabiegu. Czas na małe podsumowanie. Więc tak - chodzi mi się z dnia na dzień coraz lepiej i pewniej, nawet staram się czasami przejść parę kroków bez kul, oczywiście z asekuracją ściany lub jakichś mebli. ;) Nastąpiła bardzo duża różnica w przeciągu zaledwie kilku dni.
Stopy też bolą zdecydowanie mniej, dzisiaj nie zażyłam żadnego leku przeciwbólowego, są postępy!

W środę jadę na pierwszą wizytę kontrolną, czyli pojutrze. Będzie ona wyjątkowo w Oświęcimiu, nie w Katowicach. Nie wiem jeszcze czy będę miała ściągane szwy, byłoby to chyba trochę wcześnie? 

niedziela, 25 czerwca 2017

Dzień 6

Dzisiejszy dzień podobnie jak poprzednie spędziłam w domu. Na przemian leżenie i trochę chodzenia (co godzinę staram się rozprostować nogi). Po kąpieli popsikanie stóp octaniseptem i zmiana plastrów na nowe (co 2 dni). Ran ze szwami jeszcze nie zamoczyłam całkiem w wodzie, teoretycznie mogę, ale wolę jeszcze poczekać na ściągnięcie szwów. :)

Wieczorem zrobiłam zdjęcia pięt, różnica jest ogromna. Stopy też wyglądają na trochę mniej spuchnięte.

 
Śpię już bez podkładania koców pod nogi, aby były wyżej. Nie czuję jakiejś różnicy, więc chyba tego wystarczy. ;) Przy małym felernym palcu skóra "ciągnie" mnie dalej, raz mniej, raz bardziej. Ale zaczęło się to samo u lewej stopy, boli w podobnym miejscy, ale mniej i na szczęście tutaj jest to mniej uciążliwe.
 

sobota, 24 czerwca 2017

Dzień 5

Jest sobota, wczoraj było zakończenie roku szkolnego. Wakacje się zaczęły, a ja przedłużyłam je sobie o dodatkowy tydzień. Jestem ciekawa kiedy pierwszy raz wybiorę się na rower albo basen, zgaduję, że jeszcze nie za szybko. ;)

Wracając do stóp - chodzę już trochę pewniej, mniej boję się stawiać kroki. Ból także jest mniejszy, więc zaczynam ograniczać leki przeciwbólowe, biorę je tylko dwa razy dziennie.
Niestety "ciągnięcie" skóry przy palcu jest dalej.

piątek, 23 czerwca 2017

Dzień 4 - zmiana opatrunków

Następny dzień za nami!
Ból przy małym palcu dalej denerwuje i na razie nie chce mnie opuścić. Wydaje mi się, że to uczucie rozrywania skóry jest spowodowane szwami. Poruszam się nadal bardzo ostrożnie o kulach, oczywiście czuję się nadal ograniczona przez ból, ale staram się chodzić.

Nie wspominałam jeszcze o tym, że nie mam uczucia ciała obcego w stopie. Pan doktor mówił, że takie uczucie może wystąpić w miejscu włożenia implantów i wtedy mózg musi to zaakceptować, ale najwyraźniej u mnie nie będzie takiej potrzeby. To zawsze na plus. :)

Nadszedł czas pierwszej zmiany opatrunków w domu. Teraz już tylko plasterek, pożegnałam się z bandażami. ;)
Poniżej zdjęcia robione późnym wieczorem, stopy są trochę spuchnięte pomijając ich pomarańczowy kolor, który już trochę udało się zmyć.

Prawa stopa ze szwami


czwartek, 22 czerwca 2017

Dzień 3

To już trzeci dzień (a teoretycznie czwarty) z nowymi stopami. Pogoda dopisuje, aż chciałoby się wyjść na zewnątrz. :) Minął podobnie jak wczorajszy, z tym wyjątkiem, że wydłużyłam domowe spacery. Oprócz wycieczek łóżko-toaleta wychodzę też do innych pomieszczeń w mieszkaniu. Może to niewiele, ale trzeba przyzwyczajać stopy do chodzenia. :)

Ból jest podobny do tego co wczoraj, odczuwam go mocno przy chodzeniu, kiedy tylko stoję jest mniejszy. Występuje w całej stopie, nie tylko w miejscu szwów i implantu. Trzy razy dziennie biorę leki przeciwbólowe przepisane przez lekarza, o których wspomniałam we wcześniejszym poście. Stopy są minimalnie opuchnięte, ale jest to bardziej widoczne wieczorem.

Odczuwam także ból w okolicach małego palca prawej stopy. Biegnie on od palca w stronę szwów. Pojawia się kiedy leżę i stopy pochylają się bezwładnie do przodu - boli mocno, kłująco, tak jakby skóra się naciągała i chciała się rozerwać. Trochę przeszkadza to przy całodziennym leżeniu. :/ Zobaczymy jak będzie jutro.

środa, 21 czerwca 2017

Dzień 2

Dzisiaj wstałam wyspana i wypoczęta. Dzień spędziłam głównie leżąc i śpiąc lub oglądając filmy. Ale już poczyniłam pewne postępy - pierwszy raz o własnych siłach z kulami doszłam do toalety! Wcześniej musiałam posługiwać się krzesłem na kółkach. :) To bardzo miłe uczucie kiedy tak drobne rzeczy nas cieszą. Ból jest, ale szczerze mówiąc myślałam, że będzie gorzej. Biorę leki przeciwbólowe jakie przepisał mi lekarz (ketonal i pyralgina).


 
Stopy są trochę opuchnięte jak widać na poniższym zdjęciu.

 
Później poluzowałam bandaże, bo trochę mnie uciskały.

Dzień 1

Muszę przyznać, że ta noc nie należała do najlepszych. Spałam ok. 4 godziny, w nocy dostałam jeszcze jedną tabletkę przeciwbólową. Ok. 5:30 obudziła mnie pielęgniarka z kolejną dawką leków przeciwbólowych. Punktualnie o godz. 6:00, tak jak zapowiadał, zjawił się pan doktor. Znowu polecił mi wstać (tym razem już byłam na to przygotowana), ale zaraz po tym kazał mi się przejść po pokoju (oczywiście o kulach). Jeden krok, drugi. Przeszłam z zaciśniętymi zębami (stopy bolały mocno) jakieś 1,5 metra po czym zawróciłam do łóżka (znowu zrobiło mi się słabo, było to spowodowane ciągłym leżeniem). Po położeniu się stopy oczywiście zaczęły boleć, ale z przeciwbólowymi było to znośne. Pan doktor zmienił także moje opatrunki na mniejsze i "lżejsze". :)

W końcu przyszedł czas na śniadanie. Niestety w przeciwieństwie do wczoraj czułam się dużo gorzej, nie miałam apetytu, więc z musu coś przełknęłam i wypiłam trochę herbaty (wydaje mi się, że przez leki przeciwbólowe z samego rana). Ok. godz. 9:00 już przebrana i z butami na nogach wyruszyłam wózkiem na parter kliniki. Załatwiliśmy jeszcze jakieś formalności i pojechaliśmy do domu.

Już w domu położyłam się do swojego łóżka - wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. :)
Szybko zasnęłam i spałam aż do 16:00 - emocje i ogólne zmęczenie robią swoje. Stopy nie bolą zbytnio kiedy się leży, dużo gorzej jest jeśli się je obciąża np. stojąc. Leżąc nogi nadal trzymam wyżej, tak jak było w szpitalu.

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Dzień zabiegu!

Drodzy płaskostopowicze!

Dzisiaj nadszedł ten ważny i długo wyczekiwany dzień operacji. Wczoraj zaczęłam się trochę stresować.

Pobudka o 4:45, niestety bez śniadania ani picia, bo muszę być na czczo (trochę nad tym ubolewam) :P. Wyjechaliśmy o 5:30, na miejsce dojechaliśmy o 6:30, a ustalona godzina była na 6:40. W Klinice św. Łukasza jeszcze pusto, przywitał nas miły pan ochroniarz. Chwilę czekaliśmy, ale po kilku minutach przyszła pani, u której musieliśmy jeszcze dopełnić kilka formalności (zapłacić ;) ).
Następnie pani odwiozła nas windą na oddział, a przy wyjściu z windy czekał już na mnie uśmiechnięty pan doktor. Przywitał się ze mną i odprowadził mnie na salę, gdzie jeszcze raz obejrzał moje stopy, zrobił im nawet sesję zdjęciową i ponownie dokładnie wszystko omówił. Zdecydowałam się na pełną narkozę (jestem osobą wrażliwą i wolałam nie wiedzieć co się będzie działo z moimi stopami).

Punktualnie o godz. 8:00, tak jak zabieg był planowany, pani pielęgniarka odprowadziła mnie pod salę operacyjną, gdzie trafiłam pod opiekę anestezjologa - także bardzo sympatycznego pana.
Leżałam na stole operacyjnym, po podaniu narkozy się uspokoiłam, a potem zasnęłam. :)

Obudziłam się. Chyba już po wszystkim? Ruszyłam jedną stopą - czuję bandaże, nic nie boli. Ruszyłam drugą stopą - także czuję bandaż i nic nie boli. Bardzo się ucieszyłam, bo to znaczyło, że udało się włożyć implanty do obu stóp! :D

Pani pielęgniarka zawiozła mnie do pokoju o 9:45, gdzie już leżałam na łóżku. Ból zaczął ujawniać
się dopiero po 30-60 minutach w prawej nodze, był raczej dość lekki. Oprócz podłączonej kroplówki przyjmowałam leki przeciwbólowe co 2 godziny - raz dożylnie, a raz w tabletkach (pyralginę i codipar naprzemiennie). Miałam zrobione także kolejne zdjęcia rentgenowskie, aby sprawdzić czy implanty są tam, gdzie mają być i czy wszystko jest w porządku.


Około południa poczułam lekki głód, pani pielęgniarka przyniosła mi i mojej współlokatorce zupkę - ogórkową (ucieszyłam się, że nie pomidorową). Po zaspokojeniu głodu trochę się przespałam. Wieczorem przyszedł lekarz, dowiedziałam się, że mam implanty w rozmiarze 7 (cokolwiek to znaczy), a stopy odgięły się do 90 stopni, więc czeka mnie rehabilitacja - trzeba naciągać mięśnie łydki. Po tym pan doktor kazał mi wstać. Byłam trochę zaskoczona, bo zaledwie kilka godzin temu zostałam obdarzona nowymi stopami. Usiadłam na łóżku, zsunęłam nogi i chwiejąc się stanęłam. Bolało, ale dało się wytrzymać. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale pierwsze wstanie zaliczone! :)

Poniżej zdjęcia stóp. Nogi są pomarańczowe aż do kolan, bo zostały posmarowane jodyną. Wyglądają jakbym nieumiejętnie użyła samoopalacza. ;)




Po kolacji (kanapki i herbatka) oglądałam TV, a później poszłam spać. W każdym razie bardzo starałam się zasnąć, ale wenflon i unieruchomione nogi trochę przeszkadzały (musiałam je trzymać wyżej niż tułów).

wtorek, 6 czerwca 2017

Przygotowania do operacji i trochę zdjęć

Witam ponownie płaskostopowicze!

Zostało tylko 9 dni do zabiegu. Dzisiaj miałam pobieranie krwi, poszło wyjątkowo gładko i bezboleśnie, a zawsze miałam nieprzyjemne sytuacje z tym związane. :)

6 czerwca miałam konsultację anestezjologiczną w Bielsku-Białej, już wcześniej wypełniłam potrzebną dokumentację, więc spotkanie zajęło mniej czasu. Trzeba było m. in. ustalić czy zabieg będę miała wykonywany w pełnej narkozie czy w znieczuleniu od pasa w dół. Musiałam się jeszcze zastanowić, więc odpowiedzi udzielę w dniu zabiegu.
Już nie mogę się doczekać. ;)

Może powiem trochę o leczeniu implantami HyProCure. Jest to bardzo mało inwazyjna metoda, polega na włożeniu implantu do zatoki stępu, dzięki czemu stopa ustawia się w prawidłowy sposób. Implant HyProCure jest wykonany z tytanu, wyglądem przypomina śrubę. Teoretycznie czas rekonwalescencji wynosi od 4-6 tygodni, ale jak wiadomo jest to rzecz indywidualna.

Stwierdziłam, że dodam kilka zdjęć z moim płaskostopiem. Takie tam, żeby można było je porównać do stóp po operacji i mieć jakiś punkt odniesienia. Mam nadzieję, że za niedługo będzie to już historia, tak jak i moje płaskostopie. ;)






Dzień 25 - porównanie stóp przed i po zabiegu!

Dzisiaj zamieszczam chyba dość ważny post, bo zdecydowałam się zrobić porównanie stóp sprzed i po zabiegu. Hurra! :) Ale zanim przejdziemy...