sobota, 23 grudnia 2017

6 miesięcy

Mam nadzieję, że u wszystkich panuje już świąteczny nastrój, a w domu unosi się zapach pieczonych pierniczków. Jutro wigilia, a tymczasem w jakże przedświątecznym zgiełku minęło już pół roku po zabiegu i 3 tygodnie po zastrzyku przeciwzapalnym. Muszę przyznać, że od tego czasu dużo się zmieniło. Przejdę więc do konkretów.

Chodzę bardziej swobodnie. A mówię to głównie z myślą o prawej stopie, ponieważ ta już prawie całkowicie mnie nie boli (o tym "prawie" powiem za chwilę), dlatego też nie napinam jej już podczas chodzenia, poruszam nią tak swobodnie jak lewą.

Od ostatniej wizyty u Pana Patryka (czyli jakieś 2,5 tygodnia temu) ćwiczę m. in. mięśnie stopy, których wcześniej nie mogłam ćwiczyć, ze względu na stan zapalny. Nie potrafiłam wykonać ruchu stopy do wewnątrz (tak jakbym chciała zobaczyć spód stopy), ponieważ sprawiało mi to ogromny ból, który był potęgowany przez naprawdę słaby mięsień odpowiadający za ten ruch. Był na tyle słaby, że moja stopa cała drgała.
Teraz potrafię go wykonać. Nie jest to jednak całkiem swobodne, ponieważ wcześniej muszę  "aktywować" mięsień przez napinanie go w miejscu, stawiając sobie opór ręką. Jednak później idzie już gładko i ćwiczenie nie sprawia mi żadnego bólu - co wcześniej było niemożliwe.

Wracając do kwestii bólu. Po 17 latach nieużytkowania mięśnia stopy i nagłym rozpoczęciu ćwiczeń zrobiły mi się małe zakwasy (w prawej stopie). Odczuwam je przy chodzeniu, ale jest to ból inny niż ten powodowany przez stan zapalny (którego mam nadzieję już się pozbyłam). Uświadomiło mi to ile jeszcze czeka mnie ćwiczeń, aby osiągnąć zadawalający mnie efekt - zarówno w kwestii stóp jak i kolan. Ale kiedyś trzeba było zacząć. :)
Ostatnio pozwalam sobie na dłuższe wypady np. do sklepu, więcej chodzę. Wcześniej niestety ból mi na to nie pozwalał. Oczywiście po takim dłuższym spacerowaniu prawa stopa zaczyna mnie trochę boleć, ale zdaje mi się, że jest to bardziej zmęczenie mięśni. Nie konsultowałam tego jeszcze z rehabilitantem, bo wizytę mam 29 grudnia, dlatego nie chcę tutaj za bardzo spekulować.

Podsumowując wreszcie wracam do normalnego funkcjonowania, nie muszę myśleć o bólu podczas chodzenia i mam nadzieję, że od teraz będzie coraz lepiej.

Wesołych Świąt!

poniedziałek, 4 grudnia 2017

5,5 miesiąca

Witam!

Zdecydowałam się na dłuższą przerwę po ostatnim poście, ale chciałam napisać o ostatniej wizycie u Pana Doktora.

Jakiś miesiąc temu, czyli ok. 4,5 miesiąca po zabiegu, z moją prawą stopą niestety było troszkę gorzej. Musiałam więcej ją obciążać, długo stałam, chodziłam sporo po schodach, a wszystko to przez dodatkowe szkolne obowiązki - dekoracje na 11 listopada, które zajęły prawie tydzień.
Nie wpłynęło to dobrze na stan stopy, pogorszył się, chodziło mi się naprawdę źle, cały czas utykałam.

Tak ciągnęło się to przez jakieś następne 3 tygodnie. Przy chodzeniu cały czas napinałam stopę, aby tylko jak najmniej ją ruszać, wtedy bolała trochę mniej, ale dalej było to bardzo uciążliwe.
Po konsultacjach z rehabilitantem - Panem Patrykiem oraz Pana Patryka z Panem Doktorem, stwierdziliśmy, że niestety niezbędny będzie zastrzyk przeciwzapalny (o którym pisałam w ostatnim poście).

I właśnie dokładnie 4 dni temu, w czwartek 30 listopada, dostałam zastrzyk, tzw. blokadę.
Musiałam po tym obserwować stopę i odczucia po każdej minionej godzinie w tym dniu. Powiem tak. W samym dniu zastrzyku prawa stopa miała wyjątkowo dobry dzień, nie narzekałam. Po zastrzyku była dość obolała, chodziło mi się nawet trochę gorzej. Najlepiej było ok. 2 godziny po zastrzyku, faktycznie poczułam już drobną poprawę. Pod koniec dnia stopa w miejscu wstrzyknięcia płynu trochę mnie rwała, ale przypuszczam, że to przez dużą ilość wstrzykniętego płynu. Pan rehabilitant mówił mi, że po zastrzyku stopa może boleć mnie bardziej (pierwsze 2 dni), więc zupełnie się tym nie przejmowałam. :)

Na następny dzień poszłam zwyczajnie do szkoły, już z samego rana chodziło mi się lepiej, ale najlepszy efekt był po południu. Chodziłam swobodnie, bez napinania stopy, nic mnie nie bolało, czysta poezja! :)

Podobnie w ostatnich dniach, jest naprawdę o niebo lepiej. Określając ból w punktach, przed zastrzykiem stopa bolała mnie od 3-4/10 w dobrym dniu do nawet 9/10 w bardzo złym. Teraz jest to może 0 lub 1,5/10, więc poprawa jest ogromna. Ciężko napisać coś więcej po dopiero kilku dniach od zastrzyku, ponieważ lek przeciwzapalny dalej działa i leczenie się nie skończyło (trwa podobno 2 albo 4 tygodnie).

Jutro, czyli we wtorek, 5 grudnia mam wizytę rehabilitacyjną u Pana Patryka, dostanę nowe ćwiczenia i mam nadzieję, że jeszcze przed świętami napiszę o efektach. :)

niedziela, 22 października 2017

4 miesiące

Witam ponownie!

19 października, czyli równo po 4 miesiącach od zabiegu, miałam wizytę kontrolną u Pana doktora w Katowicach.

Wizyta kontrolna
Pochodziłam po gabinecie, Pan doktor pooglądał stopy, prawa dalej boli mnie przy próbie ruszenia jej do wewnątrz, ale jest już dużo lepiej niż było, bo zaczyna boleć dopiero przy trochę większym wygięciu. Stopa oczywiście boli mnie już coraz mniej, więc stan zapalny schodzi. Powoli, ale schodzi. Pan doktor powiedział, że jeśli doszłoby do tego, że w pewnym momencie ten proces polepszania stanie w miejscu i nie będzie już poprawy, bo organizm nie będzie miał tyle siły, żeby zwalczyć to zapalenie do końca, trzeba będzie zastosować jednorazowy zastrzyk ze sterydami. Nie byłby to żaden zastrzyk przeciwbólowy, a konkretnie na stan zapalny, aby go całkowicie zlikwidować.
Jest to jednak opcja teoretyczna i dość mało prawdopodobna. Ja sama mam nadzieję, że uda mi się pokonać ten stan zapalny (niestety, tak jak pisałam już kiedyś, może się on utrzymywać nawet do pół roku).

Wróciliśmy także do początków tego zapalenia, czy na pewno to przez ćwiczenia, czy może jednak coś innego go zapoczątkowało. Pan doktor powiedział, że mając operowane dwie stopy naraz, mimowolnie jedna jest zawsze obciążana bardziej niż druga. Ja to porównuję do tego, czy ktoś jest leworęczny, czy praworęczny. Więc mogło to być spowodowane ćwiczeniami lub zwyczajnie przez to naturalne obciążanie. Możliwe, że oba czynniki miały na to wpływ. Tego już się chyba nie dowiem, najważniejsze jest to, że czuję poprawę. :)

Przy okazji dostałam także zwolnienie na wf, do końca roku szkolnego. Ze względu na profil (mat-inf-ang) mam w klasie wielu chłopaków, bo 24 i zwykle na wf-ie gramy w kosza albo inne gry, przy których łatwo o kontuzję. Dlatego wolę nie ryzykować, i tak mam dużo ćwiczeń związanych z rehabilitacją. :)


Prawa stopa
Napisałam wyżej, że czuję poprawę w tej nieszczęsnej prawej stopie. To prawda, w porównaniu do poprzedniego miesiąca jest jeszcze lepiej. Ostatnio chodziłam prawie całe popołudnie bez żadnego problemu, nic mnie nie bolało, wszystko idealnie. Aż miałam ochotę sobie potruchtać, ale musiałam się opanować, bo nie mogę jeszcze narażać prawej stopy na taki wysiłek, lepiej dmuchać na zimne.  Moja równowaga przy chodzeniu jeszcze nie jest taka jak kiedyś, ale nawet w tym aspekcie jest już lepiej.

Czasami jeszcze zdarza się, że moja stopa ma gorszy dzień, źle się jej spało, bo znowu leżałam na prawym boku i gdzieś tam ją dociskałam lub źle ułożyłam. Wtedy zwykle już cały dzień gorzej mi się chodzi, boli jak ją obciążam, ale rzadko zdarza mi się, żebym na nią utykała. Na szczęście dzieje się tak już coraz rzadziej i ból nie jest tak intensywny jak kiedyś. Zakładanie nogi na nogę przy siedzeniu także mi nie sprzyja.

Na plus jest także to, że lepiej schodzę po schodach. Lewą nogę kładę już normalnie, czyli najpierw palce, potem pięta. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy zorientowałam się, że tak sama od siebie, całkiem naturalnie, dobrze idę po schodach. :D Niestety prawą nadal schodzę na pięcie, ale wiem, że to się zmieni jak stan zapalny już całkiem minie.

Generalnie lewa stopa ma się bardzo dobrze, więc darowałam sobie pisanie o niej. Stopy nie są opuchnięte, jedynie wieczorem (jest to wtedy dobrze widoczne, głównie w prawej stopie) w okolicach operowanego miejsca, trochę nad bliznami zbiera mi się płyn limfatyczny. Rozmawiałam o tym z Panem rehabilitantem. Powiedział, że to normalne, więc nie mam się czym martwić. :)


Rehabilitacja
Dalej uczęszczam na rehabilitację do Pana Patryka, teraz już co 2 tygodnie. Mój zestaw ćwiczeń jest urozmaicony, ciągle się zmienia w zależności od postępów i poprawy w prawej stopie. Ćwiczę głównie nogi i stopy, ale (co bardzo mi się podoba) również całą sylwetkę.
Przykładowo. Po włożeniu implantów moja sylwetka się wyprostowała, trochę nawet urosłam, ale co ważne już się nie garbię. Jednak przez to, że moje ramiona kiedyś inaczej się układały, przy chodzeniu mam bardzo sztywne barki, więc dostałam ćwiczenia także na nie.
Jestem bardzo zadowolona z rehabilitacji, czuję poprawę, chodzi mi się lepiej i pewniej. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. :)

Blizny
Chciałabym jeszcze dopisać coś o bliznach po zabiegu. Miałam przerwę w stosowaniu Contractubexu, bo ważniejsze było robienie zimnych okładów i smarowanie Voltarenem, ale od miesiąca codziennie staram się wcierać Contractubex w miejsce blizn. Muszę przyznać, że skóra tam jest dużo gładsza i mrowienie w małym palcu przy dotykaniu blizn znacznie się zredukowało, o jakieś 80%.
Postaram się wrzucić jeszcze jakieś zdjęcia w tym tygodniu, ale niestety brak słońca na zewnątrz trochę mi w tym przeszkadza, bo chciałabym, aby zdjęcia były wyraźne.

Do następnego napisania!

P.S. Dziękuję za 1000 wyświetleń na blogu!

niedziela, 24 września 2017

3 miesiące

Witam Was po 3 miesiącach od zabiegu!
Zaczął się rok z szkolny, a wraz z nim przybyło obowiązków. Od prawie miesiąca chodzę na rehabilitację - raz w tygodniu, w każdy wtorek.

Zacznę może od pierwszej wizyty u Pana rehabilitanta. Sporo moich pytań zostało wyjaśnionych. Najważniejszym był ból w prawej stopie - dlaczego nie przechodzi? Okazało się, że od intensywnych ćwiczeń na rozciąganie łydek nabawiłam się zapalenia tkanek miękkich (w okolicach implantu). Więc zgodnie z zaleceniami po powrocie do domu zaopatrzyłam się w Voltaren oraz zaczęłam robić więcej zimnych okładów. Zapalenie mam już tam od miesiąca, dlatego niestety będzie je trudniej wyleczyć.
Opowiedziałam także o moich problemach z kolanami. Są one niestety w nienajlepszym stanie. Przez elastopatię, rzepki są bardzo niestabilne i podatne na kontuzje, nie mówiąc o osłabionych mięśniach nóg od płaskostopia.
Dostałam 4 nowe ćwiczenia do wykonywania codziennie, które nie będą obciążać moich stóp. 3 z nich dotyczą głównie kolan. Na szczęście moje łydki są już dobrze rozciągnięte, więc o starym ćwiczeniu mogę zapomnieć.
Zostałam także oklejona specjalnymi taśmami tape - na każdej nodze po 3 taśmy. Dwie na stopach i jedna na kolanach. Mają one odciążyć moje stopy i pomóc w stabilizacji kolan. Faktycznie przy chodzeniu czułam się pewniej i nie miałam takiego wrażenia, że moja rzepka zaraz gdzieś ucieknie. ;)
Mogłam się w nich normalnie myć, po tygodniu były wymieniane na nowe. Nosiłam je razem jakieś 3 tygodnie, potem moje nogi musiały sobie radzić już same.

Wraz z kolejnymi wizytami dostawałam nowe ćwiczenia, zwiększałam stopniowo ilość wykonywanych serii. Prawa stopa dalej bolała, ale z tygodnia na tydzień widziałam drobne poprawy. Jednak mówiąc szczerze byłam już trochę zaniepokojona wolnymi postępami. Mimo wszystko cierpliwie czekałam na poprawę, aby napisać wreszcie pozytywnego posta.

Teraz, po 4 tygodniach rehabilitacji, stwierdzam, że poprawa w prawej stopie jest ogromna. Nareszcie! :) Od ostatniej wizyty, czyli 6 dni temu, stan stopy nagle bardzo się polepszył. Przy chodzeniu, a nawet wstawaniu praktycznie już wcale mnie nie boli. Czasami nawet zapominam, że mam implanty.
Oczywiście na stopę uważam bardziej niż na lewą, staram się jej nie przeciążać i nadmiernie nie wyginać, bo wtedy niecałkowicie zagojone tkanki zaczynają dawać znak o swojej obecności. Wszystko to jednak przyniosło widoczne efekty, bo stopa mnie nie boli. Nie wiem czy stan zapalny całkowicie już zniknął, bo taki może się utrzymywać do nawet 6 miesięcy. Stopa jest taką częścią ciała, której nie da się unieruchomić chcąc normalnie funkcjonować i się poruszać. Mam nadzieję, że u mnie nie będzie aż tak ekstremalnie i szybko przejdzie. Duża poprawa w ostatnim tygodniu dała mi siłę do dalszych ćwiczeń i pozytywnego myślenia. Pan rehabilitant na pierwszej wizycie powiedział, że "to dopiero początek góry lodowej", więc czeka mnie jeszcze dużo ćwiczeń.

Co do samej operacji. Nie żałuję jej, nawet nie pomyślałam o tym, że mogłabym jej żałować. Trudno, prawa stopa mnie bolała, musiałam się z nią męczyć, ale teraz jest już dobrze. Nie zawsze da się wszystkiego przewidzieć. Cieszę się, że nie musiałam mieć nacinanych mięśni łydek i udało mi się je samodzielnie wyćwiczyć - niestety z gratisem w postaci zapalenia. Mimo wszystko wolę drugą wersję wydarzeń. :)
W końcu zaczęłam "robić porządek" z moimi kolanami, które sprawiały mi dużo problemów. Rehabilitacja jak na razie w dużym stopniu dotyczy właśnie ich.

Gdyby nie to niefortunne zapalenie tkanek w prawej stopie, jestem pewna, że w tym poście napisałabym, że praktycznie zapomniałam już, że mam w stopach implanty - mówię to z perspektywy lewej stopy, w której jedynym znakiem po operacji jest mała blizna.
Mam nadzieję, że następne posty także będą pozytywne, a o prawej stopie będę mogła mówić tak jak teraz o lewej.

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia w kolejnym wpisie!

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

10 tygodni - kolejna wizyta u lekarza i początki rehabilitacji

Ostatni wpis zamieściłam 2 tygodnie temu, ostatnio nic nie pisałam, bo czekałam na wizytę u lekarza, która odbyła się 24 sierpnia.

Ale najpierw o samych stopach. Bywało różnie. Raz prawa stopa bolała na tyle mocno, tak że utykałam na nią, czasami było lepiej i chodziłam bez większych trudności. Ogólnie prawa stopa boli mnie za każdym razem jak wstaję i zaczynam ją obciążać. Jest to dość mocny ból (tak że nie potrafię od razu zacząć iść), ale zwykle da się to "rozchodzić", chociaż nie do takiego stopnia, aby było idealnie. W przeciwieństwie do prawej stopy, w lewej jest według mnie wszystko dobrze, nic nie boli, ruchomość jest bardzo dobra, jedyny mankament to stawianie jej do wewnątrz, ale za niedługo nad tym popracuję.

Właśnie, na ostatniej wizycie pan doktor stwierdził, tak jak w sumie przewidywaliśmy, że będzie konieczna dalsza rehabilitacja, ale już nie w domu tylko z rehabilitantem. Opowiedziałam o moich wszystkich dolegliwościach, pan doktor powiedział, że to wszystko (drgania łydki, stawianie lewej stopy do wewnątrz, ograniczona ruchomość prawej, bardziej "spięta" lewa stopa itd.) wymaga właśnie rehabilitacji, aby przystosować się do poprawnego chodzenia i kontynuować rozciąganie łydek. Podobno prawa łydka jest już dość dobrze rozciągnięta, lewa (tak jak sama twierdzę) gorzej. Miałam robione znowu zdjęcia RTG stóp na stojąco, implanty są tam, gdzie mają być, więc na pewno nie przez to prawa stopa mnie boli. Podobno stopa dalej przystosowuje się do implantu i wymaga to czasu, bo u każdego ten proces zachodzi inaczej.

Po wizycie u lekarza zrobiłam sobie małą przerwę od ćwiczeń. Czasami coś poćwiczyłam, ale w minimalnych ilościach. Chciałam, aby prawa stopa mi odpoczęła, bo zdaje mi się że jest już trochę przeciążona tymi ćwiczeniami. Staram się spać także na lewym boku, aby nie przyciskać jej ciągle w czasie snu, ale mój organizm chyba preferuje prawą stronę, bo sam się obraca na drugi bok. :) I po tych próbach "odciążania" prawej stopy (na razie 3 dni) stwierdzam, że jest lepiej. Przy wstawaniu nie boli już tak często, przy chodzeniu nie kuleję. Czuję, że stopa jeszcze do końca nie odpoczęła, ale widzę poprawę. Cieszę się, że mniej boli i mam nadzieję, że będzie już całkiem dobrze.

Co do rehabilitacji. Pan doktor polecił nam pana Patryka (z kliniki św. Łukasza). Przyjmuje w Katowicach, więc blisko. Terminy są pozajmowane, najbliższy (do południa) na 31 sierpnia, natomiast po południu dopiero 5 września. Zapisałam się na oba terminy, został jeszcze tydzień wakacji (szkoda :c ), więc do południa dam radę, ale w roku szkolnym zostaje tyło popołudnie. Co do szkoły to dostałam od pana doktora zwolnienie na 2 miesiące z wf-u, a jak będzie potem to zobaczymy z biegiem czasu.

Wspomnę jeszcze, że zaczęłam stosować Contractubex na blizny po włożeniu implantów. Są one bardzo małe i przypominają bardziej jakieś zadrapania niż blizny, ale chcę żeby były jeszcze mniej widoczne. Jednak najbardziej chodzi mi o to, żeby skóra stała się tam bardziej elastyczna i aby przy dotykaniu nie mrowiły mnie małe palce u stóp. :) Zobaczymy czy będzie jakaś poprawa.

Do zobaczenia w następnym wpisie, prawdopodobnie dot. rehabilitacji! :)

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

8 tygodni

Mija już 8 tydzień z "nowymi" stopami. Coraz bliżej końca wakacji. Dzisiaj odebrałam w sklepie podręczniki do szkoły. Na szczęście jest ich mniej niż w poprzednim roku, bo odeszło mi sporo przedmiotów, teraz zostały tylko te obowiązkowe i rozszerzenia. Ale oprócz książek kupiłam także nowe buty, z nich się najbardziej cieszę. :)

Wracając do tematu stóp.
Niestety ten tydzień, podobnie jak poprzedni nie należał do tych najlepszych. Upały nie chcą odejść, a razem z nimi nie odchodzi ból w stopach. Prawa boli przy chodzeniu, przez co kuleję i mniej chodzę, a lewa natomiast boli podczas i po ćwiczeniach. Jest jednak nadzieja, bo w weekend pogoda trochę się uspokoiła, jest już nieco chłodniej. Najpierw nie widziałam jakiejś diametralnej poprawy, ale piszę tego posta w poniedziałek, który rozpoczyna już 9 tydzień, a kończy ósmy, więc mogę powiedzieć, że jest już lepiej. Stopy już tak nie bolą, chociaż podczas chodzenia nadal się męczą - bardziej niż 3 tygodnie temu. Ćwiczenia też idą już sprawniej. Czuję, że wszystko wraca powoli do normy.

Żeby ten wpis nie był aż tak gorzki dodam trochę weselszych informacji. ;)
Drganie w łydce ustało z czego się bardzo cieszę. Jedynie podczas ćwiczeń zauważyłam (w lewej łydce) inne uczucie podczas rozciągania. Jakbym miała tam jakąś zbitą kulkę, której nie da się rozciągnąć. Przy ćwiczeniu w pewnym momencie ta "kulka" zaczyna boleć, a mięsień się dziwnie skurcza przez co noga się sama zgina i ciężko się ćwiczy. Jednak zjawisko to pod koniec tygodnia zniknęło, więc może to także było powodowane przez pogodę.

Ogólnie jest lepiej niż było na początku tygodnia i tego się trzymam. Ból odchodzi powoli w niepamięć, mam nadzieję, że się nie mylę.
Nie wiem czy o tym pisałam, ale lewą stopę stawiam przy chodzeniu ciągle do środka. Z prawą nie mam takiego problemu, bo w niej nie mam takiego przykurczu łydki. Wychodzi na to, że ćwiczyć będę musiała dalej. Ale wszystkiego zapytam się na następnej wizycie u lekarza.

No właśnie, tyle pytań a tak mało odpowiedzi. Staram odpowiadać sobie sama, ale nie jestem specem w tej dziedzinie. :) Niestety doktora w tym tygodniu nie będzie i musiałam przełożyć wizytę na za tydzień, czyli następny czwartek. Z 17 na 24 sierpnia. A ja już ważniejsze pytania i dolegliwości spisałam na kartce. Trudno, trzeba poczekać.

Postaram się za tydzień dodać nowego posta, mam nadzieję, że już całkiem bez bólu stóp. :)

czwartek, 3 sierpnia 2017

7 tygodni


Ponad 50 stopni
Ostatnimi czasy zawitały u nas w Katowicach (i nie tylko) upały. Żar leje się z nieba, termometr dobrze podsumowuje to co się dzieje. Podobno tylko nad morzem nie ma zbyt ciepło. Chętnie oddałabym osobom na wakacjach nad Bałtykiem trochę południowego upału. ;)

Taaak, nogi chyba też wyczuły tą tropikalną pogodę. Prawa stopa boli bardziej niż zwykle, lewa na szczęście nie daje takich oznak. Przez gorąc i ból w stopach chodzę mniej, a nawet ciężko wykonać mi 4 serii dziennych ćwiczeń + stania na "równi pochyłej" jak się to fachowo nazywa. Nawet krótkie wyjścia z domu stały się trudniejsze, częściej muszę usiąść, aby stopy odpoczęły. Wydają się być zmęczone (podobnie jak ja sama) i nie chcą w pełni współpracować.

Podobnie jak lewa łydka. Jakiś tydzień temu zaczęła nagle drgać. Jak na razie jej nie przeszło. Siedzę sobie, stoję, chodzę, a tu mięsień w łydce zaczyna dość mocno napinać się, drgać, aż trzęsie całą nogą. Nie powiem, że jest to dość irytujące, przeszkadza nie tylko przy siedzeniu ale głównie przy chodzeniu i wykonywaniu ćwiczeń, bo noga nagle zgina się w kolanie lub robi inne niespodzianki. Przynajmniej nie boli jak przy zwykłych skurczach. ;)

Jednak wydaje mi się, że ćwiczenia przynoszą efekty, mimo nagłego spadku formy stopy trochę łatwiej się rozluźniają, ale nie jest to jeszcze to, co chcę osiągnąć.
Podsumowując - prawa stopa boli i według mnie jej ruchomość jest trochę ograniczona. Lewa stopa nie boli wcale, ale jest bardziej spięta.

Codziennie przyswajam magnez w tabletkach, więc drgania mięśnia raczej nie są z powodu jego niedoboru. Zrzucam winę na upały i spory przykurcz mięśnia w tejże lewej łydce. Zobaczymy jak będzie potem, do wizyty u lekarza jeszcze 2 tygodnie.

Dosyć się rozpisałam, mam nadzieję, że nikt nie zasnął. Do zobaczenia w następnym wpisie! :)

środa, 2 sierpnia 2017

6 tygodni

Czas leci bardzo szybko, pewnie dlatego, że są wakacje. Minęło już 1,5 miesiąca od zabiegu. W ostatnich dniach dużo chodziłam, śpiesząc się gdzieś pokonywałam odległości już dość szybko. Raczej nie odstawałam aż tak od innych. Równowaga nie jest jeszcze idealna, ale wydaje mi się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Rwanie w stopach ustało, już chyba kilka dni temu, bo ostatnio nie zwracałam na to nawet uwagi. Ogólnie nie ograniczam się w chodzeniu. Udało mi się wystać nawet ponad godzinę na nogach. Jest to chyba większym osiągnięciem niż samo chodzenie. :)

W ostatnich dniach próbowałam także truchtać. Jednak niezbyt mi to wychodziło. Mam wtedy wrażenie jakby stopy ważyły 10 kg, a przyciąganie ziemskie się zwiększyło. Nie przypomina to raczej normalnego truchtu i wygląda dość komicznie.

Z innych nowości zaopatrzyłam się w nową parę butów, już drugą. Idealne na upały sandały, zawsze takie chciałam mieć, stopa wygląda w nich świetnie. :)
Przechodziłam w nich cały bardzo ciepły dzień, jednak nie był to zbyt dobry pomysł, bo nogi trochę opuchły i ból od odciśniętych pasków utrzymywał się jeszcze następne dwa dni. Mimo wszystko jestem zadowolona, że moje obuwnicze horyzonty się powiększyły.

środa, 19 lipca 2017

1 miesiąc

Jest dzisiaj dokładnie 19 lipca, czyli równy miesiąc po zabiegu. Dlatego też zdecydowałam się zamieścić kolejny post.

Chciałam też pochwalić się nowym rekordem w chodzeniu. Dzisiaj mój telefon naliczył mi ponad 6000 kroków, wydaje mi się, że jest to bardzo dobry wynik jak na tę pogodę (a jest baaardzo ciepło).

Chodzi mi się naprawdę bardzo dobrze, rzadko robię przerwy na siedzenie. Pięta także przestała już kłuć, więc nie mam powodów do zmartwień. Teraz tylko pracuję nad równowagą przy chodzeniu i rozciąganiem mięśni łydek - lewa noga jest ciągle do tyłu w porównaniu z prawą, ale mam nadzieję, że kiedyś ją dogoni. :) Nie zauważyłam także, aby stopy były spuchnięte. Ogólnie też nie bolą. Wiadomo, że przy chodzeniu nie czuję się jakbym nic nie miała z nimi robione, bo tak nie jest. Po prostu ten ból bardziej można porównać do zmęczenia stóp po przejściu bardzo wielu kilometrów, a w rzeczywistości przeszło się tylko jeden. W każdym razie na tą chwilę nie jest to aż tak przeszkadzające. Zależy to też od dnia, czasami jest rewelacyjnie, czasami zdarzy się, że jest trochę gorzej. Bywa, że w jakiś dzień prawa stopa bardziej boli, wtedy się trochę kuleje. Liczę na to, że będzie coraz więcej tych lepszych dni dla stóp. :)

piątek, 14 lipca 2017

Dzień 25 - porównanie stóp przed i po zabiegu!

Dzisiaj zamieszczam chyba dość ważny post, bo zdecydowałam się zrobić porównanie stóp sprzed i po zabiegu. Hurra! :)

Ale zanim przejdziemy do zdjęć napiszę co ostatnio się u mnie i moich stóp działo. Zacznę od tych gorszych wiadomości. 3 dni temu w czasie spaceru do cukierni po umilenie sobie dnia nagle pojawił się ostry, kłujący ból w pięcie w lewej nodze, coś w stylu wbijającej się igły. Bardzo ciężko stawiało mi się kolejne kroki, ale udało mi się wrócić do domu. Z perspektywy kilku dni jak o tym pisze, chyba zbyt przejęłam się "spiętymi stopami" i na siłę próbowałam je rozluźniać podczas chodzenia. To powodowało, że w lewej nodze, w której przykurcz i napięcie stopy jest większe, inaczej kładłam piętę.

W - że tak powiem - naturalnych warunkach piętę w lewej nodze ciągle kładę bardziej na zewnętrznej krawędzi (nie mówię o stopie prawej, bo tam jest dużo lepiej). Kiedy szłam i na siłę próbowałam rozluźnić stopy, piętę kładłam także na wewnętrznej krawędzi, gdzie właśnie występowało to okropne kłucie. Prawa noga przy tym spacerze też bolała bardziej niż normalnie. Ogólnie z "eksperymentu" wynika, że  przy takim wymuszaniu chodzi się 3 razy gorzej i 5 razy bardziej boli, więc nie polecam. ;)

Teraz bardziej pozytywne doświadczenia. Pięta już tak nie kłuje, tylko jak rozluźniam stopę, ale nie zawsze. W ostatnich dniach, wczoraj i przedwczoraj bardzo dużo chodziłam - głównie na zakupach. Sama byłam zdziwiona, że tyle przeszłam i to z taką łatwością. Chodziło mi się naprawdę rewelacyjnie. Jedyną trudnością jest zachowywanie równowagi - nie zawsze udaje mi się iść idealnie prosto, jakby nic mi nie było, czasem trochę się zachwieję lub skręcę trochę na bok. Zastanawiam się co inni sobie myślą jak na to patrzą? ;) Muszę nad tym popracować, w każdym razie nie chodzę już jak pingwin.

Dobrze, czas przejść do porównania! Po lewej stronie stopy sprzed zabiegu, po prawej - po.


Pięty przed i po HyProCure

Prawa stopa przed i po HyProCure

Lewa stopa przed i po HyProCure
 
Obie stopy przed i po HyProCure
 
 

poniedziałek, 10 lipca 2017

Dzień 21

Kolejny tydzień za nami. Teraz do codziennych spacerów, które są coraz dłuższe doszły ćwiczenia. Podczas rozciągania przy ścianie zauważyłam, że przykurcz w lewej nodze jest znacznie większy niż w prawej. Podczas wykonywania ćwiczenia na prawą nogę muszę się dość nagimnastykować, żeby coś poczuć w łydce. W lewej jednak nie ma takiego problemu, a w sumie to jest większy, bo nie muszę aż tak mocno zginać nóg, aby poczuć te charakterystyczne ciągnięcie.
Tak myślę, że przykurcz może być tam większy, bo przed zabiegiem platfus w lewej nodze także był większy. Ale nie jest to na razie jakiś problem, w końcu po to robię te ćwiczenia, aby pozbyć się przykurczów. :)

Dzień po ostatniej wizycie u lekarza zauważyłam także coś w rodzaju "spiętych stóp". Nie wiem jak to dokładnie wyjaśnić. Chodzi o to, że gdy stoję lub idę moje stopy są bardzo napięte, trudno jest mi je rozluźnić. Stojąc łatwiej jest mi to zrobić w prawej stopie, w lewej jednak nie za bardzo. Kiedy idę - nie ma nawet takiej opcji. Czuję, że moje stopy są napięte, podkurczam także palce kiedy chodzę. Wcześniej chyba po prostu nie zwracałam na to uwagi, ponieważ zastanawiałam się tylko czy przy robieniu kroków stopy mnie nie bolą. Pewnie to także ma związek z tymi przykurczami. W każdym razie mam nadzieję, że ćwiczenia pomogą. :)

czwartek, 6 lipca 2017

Dzień 17

Rano wstałam wypoczęta i zadowolona, pogoda dopisuje, więc mój humor także. Po południu pojechałam na wizytę do pana doktora Bienka, tym razem już do Katowic.

Najpierw pan doktor pokazał mi ćwiczenia na rozciągnięcie mięśni łydek, jak już mówiłam mam tam duże przykurcze. Ćwiczenie polega na tym, że stajemy przed ścianą opierając się o nią rękami (prostopadle do ściany). Jedną nogę dajemy do tyłu, trzymając piętę przy podłodze. Drugą, czyli tą z przodu zginamy w kolanie - tak, aby "poczuć" łydkę w nodze z tyłu. Nie zginamy pleców, tylko miednica idzie do przodu. I tak wytrzymujemy 20 sekund. Ćwiczenie mam wykonywać 3-4 razy dziennie, po 10 razy na każdą nogę. Przez pierwsze kilka dni mam to robić w butach, potem już bez.

Dodatkowo dwa razy dziennie po 10-15 minut mam stać na tzw. równi pochyłej. Jest to deseczka o wymiarach 30x30 cm, do której przy jednej krawędzi jest przymocowany stopień o wysokości 3 cm. Stopy kładziemy w taki sposób, aby palce były wyżej, a pięty niżej.

Po próbie zrobienia ćwiczenia czas na wyciągnięcie szwów. Nie bolało, poszło szybko i sprawnie.
Teraz mogę już kąpać się mocząc stopy bez ograniczeń (wtedy też mogłam, ale nie zbyt długo). Wracam powoli do normalności. :)

poniedziałek, 3 lipca 2017

Dzień 14

W ten poniedziałek mijają 2 tygodnie po zabiegu. Dzisiaj nastąpiła dość nagła i duża poprawa w chodzeniu, odłożyłam już całkowicie kule, nawet jeśli wychodzę na spacer. :)

Jeszcze wczoraj na spacerze (dość długim, bo ok. 30 minut i to bez ani jednej przerwy na siedzenie) używałam kul, ale czułam, że nie były one tak niezbędne jak wcześniej, pod koniec byłoby mi pewnie ciężko dojść do domu tylko o własnych siłach, ale uważam to za duży postęp. Oczywiście od ostatniej wizyty u lekarza w domu nie używałam kul, tylko przy "dalszych" wyjściach.

Mały tip - jak się gdzieś wychodzi najlepiej zabrać kogoś ze sobą i po prostu rozmawiać, opowiadać o czymś. Wtedy zapominamy o tym czy dobrze kładziemy stopy, czy tu coś boli, czy chodnik jest prosty itd. Idzie się dużo lepiej i szybciej. ;)

Wracając do dzisiejszego dnia. Rano moje stopy mają się także lepiej, nie bolą już tak bardzo przy pierwszych krokach. Ciągnięcie w palcu także ustało, czasami coś zaboli, ale nie jest to uciążliwe. Schodzenie po schodach również idzie lepiej, jednak w dół nadal jest trudniej, w górę to już pikuś. ;)

środa, 28 czerwca 2017

Dzień 9 - wizyta u lekarza i odstawienie kul

Pierwsza dobra wiadomość - buty przyszły już rano i pasują jak ulał. Zamówiłam ten sam rozmiar co zawsze, teoretycznie według mnie noga powinna być krótsza, ale jest ok. Są lekko przyciasne (nie na długość, ogólnie), ale to chyba przez to, że stopy są jednak minimalnie spuchnięte. Nie widać tak tego, ale pewnie to przez to. Wspomnę jeszcze, że wzięłam rano tabletkę przeciwbólową - wolałam czuć się pewniej na pierwszym wyjściu z domu.

Po południu wreszcie wyszłam poza obręb mieszkania. Pierwsza przeszkoda - schody. Mieszkam na parterze, więc musiałam pokonać ich tylko 10. Schodziłam powoli trzymając się poręczy, po jednym schodku. Schodzi się dość ciężko, ale dałam radę. Trzeba dość mocno zginać nogę w kostce, normalnie na to nigdy nie zwracałam uwagi. :) Potem doszłam do auta i pojechaliśmy. Jest upał, ale na szczęście przyjemnie wieje wiaterek.

Dojechaliśmy do Oświęcimia, musieliśmy zaparkować trochę dalej od Podohabilis, bo w pobliżu nie było wolnych miejsc parkingowych - miałam dodatkowy spacer. ;) Ok. 100 m drogi, ale nie było jakoś szczególnie ciężko. Następnie znowu kilka schodów do pokonania - muszę przyznać, że wchodzi się o niebo lepiej niż schodzi.

Co powiedział mi lekarz? Po wejściu do gabinetu kazał odłożyć mi kule i przejść się do kozetki. Poszło gładziej niż myślałam, było łatwiej niż w domu. Później obejrzał mi stopy, sprawdził ich ruchomość, wszystko jest ok. Ogólnie mam już chodzić bez kul, jedynie jakbym po całym dniu była zmęczona i nogi mnie bolały - mogę się nimi wspomóc. Powiedziałam także o tym uczuciu rozrywania skóry przy małym palcu, pan doktor sprawdził czy mam czucie od małego palca w stronę szwów. Czucie jest, więc nie ma się czym przejmować, po wyciągnięciu szwów przejdzie. Następna wizyta za tydzień w czwartek na wyciągnięcie szwów i pokazanie jakichś prostych ćwiczeń na rozciąganie mięśnia brzuchatego łydki, tym razem już normalnie w Katowicach.

No to pierwszy spacer bez kul do auta. Połowę drogi przeszłam bez, ale potem musiałam wesprzeć się jedną kulą, bo rozbolała mnie lewa stopa. Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona, że po zaledwie 9 dniach mogę już chodzić bez kul.

Resztę dnia spędziłam na działce - grzech nie skorzystać z tak pięknej pogody. ;) Trochę chodziłam, siedziałam, zawsze lepiej niż w domu, bo na świeżym powietrzu.
Dzień uważam za bardzo udany, mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. :)

wtorek, 27 czerwca 2017

Dzień 8

Nie będę się rozpisywać, bo wczoraj zrobiłam jako takie podsumowanko. :) Jutro jadę na wizytę kontrolną, o której już pisałam. W piątek zamówiłam nowe buty, bo z tego co czytałam na innych blogach po zabiegu powinniśmy zaopatrzyć się w nówki sztuki. Moje stare buty są odkształcone od płaskostopia i wolę ich nie nosić, żeby przypadkiem czegoś nie "popsuć" w stopach. :) Mam nadzieję, że jutro już przyjdą, bo inaczej będę skazana na stare - gorzej jak przyjdą i będą za małe lub za duże.

Kolejne zdjęcia robione wieczorem. W porównaniu z dniem 4 są mniej opuchnięte. Z resztą zobaczcie sami:

Prawa stopa

Lewa stopa

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Dzień 7

To już tydzień po zabiegu. Czas na małe podsumowanie. Więc tak - chodzi mi się z dnia na dzień coraz lepiej i pewniej, nawet staram się czasami przejść parę kroków bez kul, oczywiście z asekuracją ściany lub jakichś mebli. ;) Nastąpiła bardzo duża różnica w przeciągu zaledwie kilku dni.
Stopy też bolą zdecydowanie mniej, dzisiaj nie zażyłam żadnego leku przeciwbólowego, są postępy!

W środę jadę na pierwszą wizytę kontrolną, czyli pojutrze. Będzie ona wyjątkowo w Oświęcimiu, nie w Katowicach. Nie wiem jeszcze czy będę miała ściągane szwy, byłoby to chyba trochę wcześnie? 

niedziela, 25 czerwca 2017

Dzień 6

Dzisiejszy dzień podobnie jak poprzednie spędziłam w domu. Na przemian leżenie i trochę chodzenia (co godzinę staram się rozprostować nogi). Po kąpieli popsikanie stóp octaniseptem i zmiana plastrów na nowe (co 2 dni). Ran ze szwami jeszcze nie zamoczyłam całkiem w wodzie, teoretycznie mogę, ale wolę jeszcze poczekać na ściągnięcie szwów. :)

Wieczorem zrobiłam zdjęcia pięt, różnica jest ogromna. Stopy też wyglądają na trochę mniej spuchnięte.

 
Śpię już bez podkładania koców pod nogi, aby były wyżej. Nie czuję jakiejś różnicy, więc chyba tego wystarczy. ;) Przy małym felernym palcu skóra "ciągnie" mnie dalej, raz mniej, raz bardziej. Ale zaczęło się to samo u lewej stopy, boli w podobnym miejscy, ale mniej i na szczęście tutaj jest to mniej uciążliwe.
 

sobota, 24 czerwca 2017

Dzień 5

Jest sobota, wczoraj było zakończenie roku szkolnego. Wakacje się zaczęły, a ja przedłużyłam je sobie o dodatkowy tydzień. Jestem ciekawa kiedy pierwszy raz wybiorę się na rower albo basen, zgaduję, że jeszcze nie za szybko. ;)

Wracając do stóp - chodzę już trochę pewniej, mniej boję się stawiać kroki. Ból także jest mniejszy, więc zaczynam ograniczać leki przeciwbólowe, biorę je tylko dwa razy dziennie.
Niestety "ciągnięcie" skóry przy palcu jest dalej.

piątek, 23 czerwca 2017

Dzień 4 - zmiana opatrunków

Następny dzień za nami!
Ból przy małym palcu dalej denerwuje i na razie nie chce mnie opuścić. Wydaje mi się, że to uczucie rozrywania skóry jest spowodowane szwami. Poruszam się nadal bardzo ostrożnie o kulach, oczywiście czuję się nadal ograniczona przez ból, ale staram się chodzić.

Nie wspominałam jeszcze o tym, że nie mam uczucia ciała obcego w stopie. Pan doktor mówił, że takie uczucie może wystąpić w miejscu włożenia implantów i wtedy mózg musi to zaakceptować, ale najwyraźniej u mnie nie będzie takiej potrzeby. To zawsze na plus. :)

Nadszedł czas pierwszej zmiany opatrunków w domu. Teraz już tylko plasterek, pożegnałam się z bandażami. ;)
Poniżej zdjęcia robione późnym wieczorem, stopy są trochę spuchnięte pomijając ich pomarańczowy kolor, który już trochę udało się zmyć.

Prawa stopa ze szwami


czwartek, 22 czerwca 2017

Dzień 3

To już trzeci dzień (a teoretycznie czwarty) z nowymi stopami. Pogoda dopisuje, aż chciałoby się wyjść na zewnątrz. :) Minął podobnie jak wczorajszy, z tym wyjątkiem, że wydłużyłam domowe spacery. Oprócz wycieczek łóżko-toaleta wychodzę też do innych pomieszczeń w mieszkaniu. Może to niewiele, ale trzeba przyzwyczajać stopy do chodzenia. :)

Ból jest podobny do tego co wczoraj, odczuwam go mocno przy chodzeniu, kiedy tylko stoję jest mniejszy. Występuje w całej stopie, nie tylko w miejscu szwów i implantu. Trzy razy dziennie biorę leki przeciwbólowe przepisane przez lekarza, o których wspomniałam we wcześniejszym poście. Stopy są minimalnie opuchnięte, ale jest to bardziej widoczne wieczorem.

Odczuwam także ból w okolicach małego palca prawej stopy. Biegnie on od palca w stronę szwów. Pojawia się kiedy leżę i stopy pochylają się bezwładnie do przodu - boli mocno, kłująco, tak jakby skóra się naciągała i chciała się rozerwać. Trochę przeszkadza to przy całodziennym leżeniu. :/ Zobaczymy jak będzie jutro.

środa, 21 czerwca 2017

Dzień 2

Dzisiaj wstałam wyspana i wypoczęta. Dzień spędziłam głównie leżąc i śpiąc lub oglądając filmy. Ale już poczyniłam pewne postępy - pierwszy raz o własnych siłach z kulami doszłam do toalety! Wcześniej musiałam posługiwać się krzesłem na kółkach. :) To bardzo miłe uczucie kiedy tak drobne rzeczy nas cieszą. Ból jest, ale szczerze mówiąc myślałam, że będzie gorzej. Biorę leki przeciwbólowe jakie przepisał mi lekarz (ketonal i pyralgina).


 
Stopy są trochę opuchnięte jak widać na poniższym zdjęciu.

 
Później poluzowałam bandaże, bo trochę mnie uciskały.

Dzień 1

Muszę przyznać, że ta noc nie należała do najlepszych. Spałam ok. 4 godziny, w nocy dostałam jeszcze jedną tabletkę przeciwbólową. Ok. 5:30 obudziła mnie pielęgniarka z kolejną dawką leków przeciwbólowych. Punktualnie o godz. 6:00, tak jak zapowiadał, zjawił się pan doktor. Znowu polecił mi wstać (tym razem już byłam na to przygotowana), ale zaraz po tym kazał mi się przejść po pokoju (oczywiście o kulach). Jeden krok, drugi. Przeszłam z zaciśniętymi zębami (stopy bolały mocno) jakieś 1,5 metra po czym zawróciłam do łóżka (znowu zrobiło mi się słabo, było to spowodowane ciągłym leżeniem). Po położeniu się stopy oczywiście zaczęły boleć, ale z przeciwbólowymi było to znośne. Pan doktor zmienił także moje opatrunki na mniejsze i "lżejsze". :)

W końcu przyszedł czas na śniadanie. Niestety w przeciwieństwie do wczoraj czułam się dużo gorzej, nie miałam apetytu, więc z musu coś przełknęłam i wypiłam trochę herbaty (wydaje mi się, że przez leki przeciwbólowe z samego rana). Ok. godz. 9:00 już przebrana i z butami na nogach wyruszyłam wózkiem na parter kliniki. Załatwiliśmy jeszcze jakieś formalności i pojechaliśmy do domu.

Już w domu położyłam się do swojego łóżka - wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. :)
Szybko zasnęłam i spałam aż do 16:00 - emocje i ogólne zmęczenie robią swoje. Stopy nie bolą zbytnio kiedy się leży, dużo gorzej jest jeśli się je obciąża np. stojąc. Leżąc nogi nadal trzymam wyżej, tak jak było w szpitalu.

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Dzień zabiegu!

Drodzy płaskostopowicze!

Dzisiaj nadszedł ten ważny i długo wyczekiwany dzień operacji. Wczoraj zaczęłam się trochę stresować.

Pobudka o 4:45, niestety bez śniadania ani picia, bo muszę być na czczo (trochę nad tym ubolewam) :P. Wyjechaliśmy o 5:30, na miejsce dojechaliśmy o 6:30, a ustalona godzina była na 6:40. W Klinice św. Łukasza jeszcze pusto, przywitał nas miły pan ochroniarz. Chwilę czekaliśmy, ale po kilku minutach przyszła pani, u której musieliśmy jeszcze dopełnić kilka formalności (zapłacić ;) ).
Następnie pani odwiozła nas windą na oddział, a przy wyjściu z windy czekał już na mnie uśmiechnięty pan doktor. Przywitał się ze mną i odprowadził mnie na salę, gdzie jeszcze raz obejrzał moje stopy, zrobił im nawet sesję zdjęciową i ponownie dokładnie wszystko omówił. Zdecydowałam się na pełną narkozę (jestem osobą wrażliwą i wolałam nie wiedzieć co się będzie działo z moimi stopami).

Punktualnie o godz. 8:00, tak jak zabieg był planowany, pani pielęgniarka odprowadziła mnie pod salę operacyjną, gdzie trafiłam pod opiekę anestezjologa - także bardzo sympatycznego pana.
Leżałam na stole operacyjnym, po podaniu narkozy się uspokoiłam, a potem zasnęłam. :)

Obudziłam się. Chyba już po wszystkim? Ruszyłam jedną stopą - czuję bandaże, nic nie boli. Ruszyłam drugą stopą - także czuję bandaż i nic nie boli. Bardzo się ucieszyłam, bo to znaczyło, że udało się włożyć implanty do obu stóp! :D

Pani pielęgniarka zawiozła mnie do pokoju o 9:45, gdzie już leżałam na łóżku. Ból zaczął ujawniać
się dopiero po 30-60 minutach w prawej nodze, był raczej dość lekki. Oprócz podłączonej kroplówki przyjmowałam leki przeciwbólowe co 2 godziny - raz dożylnie, a raz w tabletkach (pyralginę i codipar naprzemiennie). Miałam zrobione także kolejne zdjęcia rentgenowskie, aby sprawdzić czy implanty są tam, gdzie mają być i czy wszystko jest w porządku.


Około południa poczułam lekki głód, pani pielęgniarka przyniosła mi i mojej współlokatorce zupkę - ogórkową (ucieszyłam się, że nie pomidorową). Po zaspokojeniu głodu trochę się przespałam. Wieczorem przyszedł lekarz, dowiedziałam się, że mam implanty w rozmiarze 7 (cokolwiek to znaczy), a stopy odgięły się do 90 stopni, więc czeka mnie rehabilitacja - trzeba naciągać mięśnie łydki. Po tym pan doktor kazał mi wstać. Byłam trochę zaskoczona, bo zaledwie kilka godzin temu zostałam obdarzona nowymi stopami. Usiadłam na łóżku, zsunęłam nogi i chwiejąc się stanęłam. Bolało, ale dało się wytrzymać. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale pierwsze wstanie zaliczone! :)

Poniżej zdjęcia stóp. Nogi są pomarańczowe aż do kolan, bo zostały posmarowane jodyną. Wyglądają jakbym nieumiejętnie użyła samoopalacza. ;)




Po kolacji (kanapki i herbatka) oglądałam TV, a później poszłam spać. W każdym razie bardzo starałam się zasnąć, ale wenflon i unieruchomione nogi trochę przeszkadzały (musiałam je trzymać wyżej niż tułów).

wtorek, 6 czerwca 2017

Przygotowania do operacji i trochę zdjęć

Witam ponownie płaskostopowicze!

Zostało tylko 9 dni do zabiegu. Dzisiaj miałam pobieranie krwi, poszło wyjątkowo gładko i bezboleśnie, a zawsze miałam nieprzyjemne sytuacje z tym związane. :)

6 czerwca miałam konsultację anestezjologiczną w Bielsku-Białej, już wcześniej wypełniłam potrzebną dokumentację, więc spotkanie zajęło mniej czasu. Trzeba było m. in. ustalić czy zabieg będę miała wykonywany w pełnej narkozie czy w znieczuleniu od pasa w dół. Musiałam się jeszcze zastanowić, więc odpowiedzi udzielę w dniu zabiegu.
Już nie mogę się doczekać. ;)

Może powiem trochę o leczeniu implantami HyProCure. Jest to bardzo mało inwazyjna metoda, polega na włożeniu implantu do zatoki stępu, dzięki czemu stopa ustawia się w prawidłowy sposób. Implant HyProCure jest wykonany z tytanu, wyglądem przypomina śrubę. Teoretycznie czas rekonwalescencji wynosi od 4-6 tygodni, ale jak wiadomo jest to rzecz indywidualna.

Stwierdziłam, że dodam kilka zdjęć z moim płaskostopiem. Takie tam, żeby można było je porównać do stóp po operacji i mieć jakiś punkt odniesienia. Mam nadzieję, że za niedługo będzie to już historia, tak jak i moje płaskostopie. ;)






wtorek, 25 kwietnia 2017

Przed operacją

Witam serdecznie na moim blogu wszystkich płaskostopowiczów!


Mam na imię Julia, mam 17 lat.

Płaskostopie mam od zawsze, do tego także stopy koślawo-szpotawe. Sprawia to wiele trudności - ciężko dopasować odpowiednie buty, ból stóp, a także ich nieestetyczny wygląd.

W moim przypadku noszenie wkładek ani ćwiczenia korekcyjne nie zdały rezultatu.
O metodzie leczenia płaskostopia implantami HyProCure dowiedziałam się rok temu, całkowicie przez przypadek. Miałam problem z kolanem, udałam się do ortopedy - tam lekarz wszystko mi wyjaśnił.

Zdecydowałam się na zabieg.
Na podstawie innych blogów dowiedziałam się, że prekursorem tej metody leczenia jest doktor Świerczyński, który wykonuje te zabiegi w warszawskiej Ortopedice. Pojechałam.

Dowiedziałam się, że jestem wzorowym przypadkiem do wykonania tego zabiegu, a także że mam elastopatię (nadmierną gibkość stawów), przez co stopy wyglądają jeszcze gorzej, ponieważ wyglądają jakby się "rozlewały". Zrobiono mi zdjęcia rentgenowskie (koniecznie muszą być na stojąco!), na datę zabiegu ustaliliśmy 20 czerwca. Zarezerwowaliśmy także miejsca w hotelu tuż obok Ortopediki, ponieważ z Katowic do Warszawy jest kawałek drogi, więc chciałam być już dzień wcześniej na miejscu.

Czas leciał, a w między czasie dowiedziałam się, że zabieg ten jest wykonywany także w Bielsku-Białej w Klinice św. Łukasza przez doktora Bienka, dużo bliżej Katowic. Pan doktor przyjmuje także w Katowicach, więc zdecydowałam się na wizytę.
Tutaj dowiedziałam się oprócz tego, czego w Warszawie, że mam duże przykurcze mięśnia brzuchatego obu łydek. Może to spowodować, że po włożeniu implantu - przy wyprostowanej nodze - stopa może nie zgiąć się do kąta 10-15 stopni, a nawet może nie stworzyć prostego kąta 90 stopni. W tym przypadku niezbędne będzie nacięcie tego mięśnia.
Jednak stwierdzić to można tylko po włożeniu implantu do stopy, ponieważ dopiero wtedy pięta ustawi się w poprawnej pozycji. Mając płaskostopie nie można nic zrobić z tym przykurczem, żadne ćwiczenia nie pomogą, więc pozostały 2 możliwości:
  • 2 stopy naraz - stopa odegnie się o określony kąt
  • 1 stopa, a potem druga - stopa nie odegnie się co spowoduje, że będę chodziła na palcach, a tak nie może być
Druga możliwość jest gorsza m. in. ze względu na dużo dłuższy czas leczenia.

Mimo wszystko zdecydowałam się na zabieg w Bielsku-Białej, a Warszawę musiałam odwołać. Termin ustaliliśmy na 19 czerwca (poniedziałek). Teraz wystarczy odliczać dni do zabiegu. :)

Dzień 25 - porównanie stóp przed i po zabiegu!

Dzisiaj zamieszczam chyba dość ważny post, bo zdecydowałam się zrobić porównanie stóp sprzed i po zabiegu. Hurra! :) Ale zanim przejdziemy...