poniedziałek, 19 czerwca 2017

Dzień zabiegu!

Drodzy płaskostopowicze!

Dzisiaj nadszedł ten ważny i długo wyczekiwany dzień operacji. Wczoraj zaczęłam się trochę stresować.

Pobudka o 4:45, niestety bez śniadania ani picia, bo muszę być na czczo (trochę nad tym ubolewam) :P. Wyjechaliśmy o 5:30, na miejsce dojechaliśmy o 6:30, a ustalona godzina była na 6:40. W Klinice św. Łukasza jeszcze pusto, przywitał nas miły pan ochroniarz. Chwilę czekaliśmy, ale po kilku minutach przyszła pani, u której musieliśmy jeszcze dopełnić kilka formalności (zapłacić ;) ).
Następnie pani odwiozła nas windą na oddział, a przy wyjściu z windy czekał już na mnie uśmiechnięty pan doktor. Przywitał się ze mną i odprowadził mnie na salę, gdzie jeszcze raz obejrzał moje stopy, zrobił im nawet sesję zdjęciową i ponownie dokładnie wszystko omówił. Zdecydowałam się na pełną narkozę (jestem osobą wrażliwą i wolałam nie wiedzieć co się będzie działo z moimi stopami).

Punktualnie o godz. 8:00, tak jak zabieg był planowany, pani pielęgniarka odprowadziła mnie pod salę operacyjną, gdzie trafiłam pod opiekę anestezjologa - także bardzo sympatycznego pana.
Leżałam na stole operacyjnym, po podaniu narkozy się uspokoiłam, a potem zasnęłam. :)

Obudziłam się. Chyba już po wszystkim? Ruszyłam jedną stopą - czuję bandaże, nic nie boli. Ruszyłam drugą stopą - także czuję bandaż i nic nie boli. Bardzo się ucieszyłam, bo to znaczyło, że udało się włożyć implanty do obu stóp! :D

Pani pielęgniarka zawiozła mnie do pokoju o 9:45, gdzie już leżałam na łóżku. Ból zaczął ujawniać
się dopiero po 30-60 minutach w prawej nodze, był raczej dość lekki. Oprócz podłączonej kroplówki przyjmowałam leki przeciwbólowe co 2 godziny - raz dożylnie, a raz w tabletkach (pyralginę i codipar naprzemiennie). Miałam zrobione także kolejne zdjęcia rentgenowskie, aby sprawdzić czy implanty są tam, gdzie mają być i czy wszystko jest w porządku.


Około południa poczułam lekki głód, pani pielęgniarka przyniosła mi i mojej współlokatorce zupkę - ogórkową (ucieszyłam się, że nie pomidorową). Po zaspokojeniu głodu trochę się przespałam. Wieczorem przyszedł lekarz, dowiedziałam się, że mam implanty w rozmiarze 7 (cokolwiek to znaczy), a stopy odgięły się do 90 stopni, więc czeka mnie rehabilitacja - trzeba naciągać mięśnie łydki. Po tym pan doktor kazał mi wstać. Byłam trochę zaskoczona, bo zaledwie kilka godzin temu zostałam obdarzona nowymi stopami. Usiadłam na łóżku, zsunęłam nogi i chwiejąc się stanęłam. Bolało, ale dało się wytrzymać. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale pierwsze wstanie zaliczone! :)

Poniżej zdjęcia stóp. Nogi są pomarańczowe aż do kolan, bo zostały posmarowane jodyną. Wyglądają jakbym nieumiejętnie użyła samoopalacza. ;)




Po kolacji (kanapki i herbatka) oglądałam TV, a później poszłam spać. W każdym razie bardzo starałam się zasnąć, ale wenflon i unieruchomione nogi trochę przeszkadzały (musiałam je trzymać wyżej niż tułów).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzień 25 - porównanie stóp przed i po zabiegu!

Dzisiaj zamieszczam chyba dość ważny post, bo zdecydowałam się zrobić porównanie stóp sprzed i po zabiegu. Hurra! :) Ale zanim przejdziemy...